Iwan Andrzej - Spalony
Rozmiar: 277 MB
Czas: 10h 04m 56s
Zawartosc uploadu: plik .mp3
Jakość: 64kbps
Wersja jezykowa: polska
Czyta: Olaf Lubaszenko
OPIS:
Poruszajaca historia czlowieka, który tak wiele wygral, ale jeszcze wiecej przegral. Andrzej Iwan z przejmujaca szczeroscia opowiada o uzaleznieniach od alkoholu, hazardu, a nawet o próbach samobójczych. Tlem dla jego historii pozostaje pilka nozna widziana od srodka, oczami wybitnego zawodnika, reprezentanta Polski w finalach mistrzostw swiata w 1978 i 1982 roku. Iwan oddaje klimat czasów komuny, przedstawia zycie calego pokolenia zawodników, których do tej pory poza nielicznymi wyjatkami widzielismy jako idealnych herosów.
Jest to audiobook, przy którym czytelnik wielokrotnie powinien sie rozesmiac ? i to na glos, ale tez kilka razy zaplakac. Iwan dzieki fotograficznej pamieci oddaje szczególy zdarzen sprzed dwudziestu czy trzydziestu lat, odklamuje historie polskiego futbolu, rzuca nowe swiatlo na najwieksze pilkarskie nazwiska, ale przede wszystkim ukazuje zawodników jako zwyklych ludzi ? z poplatanymi losami, lekami, fobiami, problemami czy chorobami, czesto niestety smiertelnymi. Opisuje to wszystko, czego zwykli ludzie nie mieli szans zobaczyc ? opisuje, co dzieje sie, gdy gasna jupitery, a noc jest jeszcze mloda.
- To nie bedzie audiobook o triumfach, chociaz i one sie zdarzaly. Wiecej znajdziecie tu upadków, bo moje zycie naznaczone jest upadkami, po których nieporadnie próbowalem sie pozbierac. Ale bedzie to tez ksiazka z moim prywatnym happy-endem: dzis, kiedy patrze w przeszlosc, wiem jedno - moglo byc gorzej. Upadalem, ale stoje. Tutaj, przed wami. Stoje, odarty z tajemnic, obnazony, zebyscie mnie wszyscy uslyszeli. Opowiem historie - swoja, swoich przyjaciól, swojej rodziny, swojego miasta, historie naszej pilki tez. Moze ku przestrodze, moze dla samego siebie, dla pewnego oczyszczenia, dla wyrzucenia na zewnatrz tego calego syfu, który nosze w sobie. A moze tez dla rozrywki? Moze ktos z was po prostu sie usmiechnie? Duzo widzialem, bardzo duzo. Jesli byliscie kiedys w wesolym miasteczku, a na pewno byliscie, wyobrazcie sobie najwiekszy mozliwy roller-coaster. Z nieba az do piekla, i nie do konca z powrotem. Tak wlasnie wygladalo moje pieprzone zycie. Roller-coaster, bez pasów i po torach, które gwarantowaly mnóstwo adrenaliny, ale w gruncie rzeczy prowadzily kreta droga donikad ? napisal we wstepie.